przejdź do treści

Inne nie znaczy gorsze

– Bleee, fuj, co ty masz, Chrumas? Ty tak na serio? Na pewno będziesz to jadł? – napadł na mnie niedawno Uchol, gdy zobaczył, że w mojej nowej, pięknej śniadaniówce jest sałatka z kaszy gryczanej z marchewką, rzodkiewką i innymi warzywami. Zawstydziłem się trochę, schowałem ją na dno plecaka i wróciła ze mną do domu. Uchol zajadał się w tym czasie kanapką z kremem czekoladowym i częstował wszystkich kokosowymi drażami. Wziąłem kilka, były wyjątkowo słodkie.

Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy. Mama zaczęła się niepokoić, dlaczego przynoszę do domu pełną śniadaniówkę. Głupio było mi powiedzieć, że Uchol, a czasem też inne dzieciaki wyśmiewają przekąski, które przygotowują mi rodzice. Miałem na nie ochotę, ale inne dzieci krzywo na nie patrzyły.

Dziś do szkoły zabrałem dwa dobrze umyte jabłka – mama bardzo tego pilnuje – oraz dwa naleśniki z warzywami. Rano smażyliśmy je wspólnie z tatą. Sporo było przy tym zabawy, chociaż czasu nie mieliśmy zbyt wiele. Na szczęście się udało. Wspólnie posmarowaliśmy je pastą marchewkową, dołożyliśmy sałatę, małe pomidorki, paprykę pokrojoną w słupki i polaliśmy jogurtem. Tata wpadł jeszcze na pomysł, aby dołożyć trochę twarożku. Powiedział mi, że jest bogaty w – uwaga, teraz będą mądre słowa – pełnowartościowe, łatwostrawne białko. Też na początku nie wiedziałem, co do mnie mówi, ale wytłumaczył mi, że dzięki niemu rosną nasze mięśnie, a w szkole dużo dłużej nie poczuję głodu.

Na obrazku widać Chrumasa, Uchola, Mee i Miau, którzy jedzą drugie śniadanie.

Miałem na te nasze wspólne naleśniki ogromną ochotę. Domyślacie się jednak, co się wydarzyło? Nie wszystkim moje śniadanie przypadło do gustu. Widziałem, jak kręcili nosem, że mogę jeść naleśniki z warzywami. Moja ręka już zamykała śniadaniówkę, kiedy obok mnie pojawiły się Meee i Miau.

– Chrumas, nie przejmuj się nimi, jak mówi moja mama, jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził. Twoje naleśniki na pewno są pyszne – pocieszała mnie Meee. – Uszy do góry, oni nie znają się na rzeczy i nie wiedzą, co jest dobre. – dodała Miau i zapytała, czy chciałbym z nimi zjeść.

Uchol przysłuchiwał się naszej rozmowie i widziałem, że zrobiło mu się trochę głupio, trochę przykro. Siedział sam, smutny. Najlepiej byłoby go tam zostawić, niech ma za swoje, za wyśmiewanie. Ale zawołaliśmy go do siebie i poczęstowaliśmy przekąskami przyniesionymi z domu. Do naleśników nie dał się przekonać, ale jabłko chętnie zjadł.

– Przepraszam Chrumas, wyśmiewanie twoich śniadań było kiepskie. Każdy lubi coś innego i nic w tym złego. Mam nadzieję, że nadal będziemy kumplami. Jutro rano spróbuję przygotować nietypowe drugie śniadanie, zobaczycie, że was zaskoczę – dodał na koniec.

 

Zapraszamy do zapoznania się z naszymi innymi opowiadaniami "Pamiętnika Chrumasa". :)

 

do góry