przejdź do treści

Sekcja sportowa

Na obrazku widoczny jest Chrumas ćwiczący na sali gimnatstycznej.

Kiedy ktoś mnie pyta, jaki jest mój ulubiony przedmiot, zawsze odpowiadam, że to wuef. Wiem, że to niezbyt oryginalnie, bo więcej niż połowa dzieciaków z naszej szkoły też tak by odpowiedziała. Czy to coś złego? Nasze lekcje wuefu są naprawdę fajne. Najbardziej lubię, kiedy gramy w kosza albo w siatkówkę. Podczas gry nie tylko można się poruszać, ale ćwiczy się też refleks i uczy współpracy. Poza tym to ogólnie lubię sport. Po szkole jeżdżę na rowerze razem z tatą. To znaczy, tata biegnie, a ja pedałuję obok. Tata bierze udział w maratonach, dlatego trenujemy  systematycznie – dwa czy nawet trzy razy w tygodniu. W ten sposób możemy wspólnie spędzać czas. Mnie też marzy się pojechać kiedyś w jakimś wyścigu.

 Od tygodnia lubię wuef jeszcze bardziej, bo mamy wyremontowane boisko! Wygląda jak nowe. Zaraz po otwarciu Pani Sowa ogłosiła, że możemy się zapisywać na różne zajęcia sportowe po lekcjach. Wywiesiła listę sekcji, które mogliśmy wybrać. Zauważyłem, że wśród nich jest kolarstwo. Bardzo się ucieszyłem.

Podczas przerwy śniadaniowej opowiedziałem o tym Ucholowi. On wybrał judo.Na obrazku widać bohaterów Pamiętnikach Chrumasa  na szkolnym korytarzu.

– A wy gdzie się zapisujecie? –  zagadałem do Miau i  Mee.

– Na lekkoatletykę! –  odpowiedziały niemal chórem.

– Wiecie, będziemy ćwiczyć bieganie i skok w dal – wytłumaczyła nam Mee, chrupiąc rzodkiewkę. – Ta bieżnia wygląda naprawdę ekstra.

– Myślałem, że wolicie rolki? – zdziwił się Uchol.

– To byłoby nudne trenować coś, co się już umie – wyznała Miau i sięgnęła po kartonik mleka.

– Ale można poprawić swoje umiejętności! – zauważyłem.

– My chciałyśmy spróbować czegoś nowego… Może też się zapiszecie? – rzuciła w naszą stronę Mee. – Fajnie byłoby spędzać razem więcej czasu po szkole.

Propozycja Mee dała nam do myślenia. To znaczy głównie Ucholowi. Bardzo się zapalił do tej lekkoatletyki albo może bardziej do tego, żeby po szkole spędzać czas z dziewczynami. Przyznam, że też lubię, kiedy robimy coś całą paczką, lecz teraz musiałem wybierać między przyjaciółmi i moją pasją! To było bardzo trudne, żeby nie powiedzieć arcytrudne i skomplikowane. Uchol był gotów zapisać się od razu i nie zważał na moje argumenty. Nawet na ten, że możemy się ośmieszyć, bo żaden z nas nie jest przecież biegaczem.

– Źle do tego podchodzisz – Uchol próbował mnie przekonywać w czasie lekcji?

– Jak to? – ściszyłem głos, bo Pani Sowa odwróciła się w naszą stronę spod tablicy, gdzie przeliczała jakieś równanie na ułamkach?

– Po prostu przygotujemy się wcześniej. Wiesz złapiemy kondycję, no i będziemy mogli zaimponować dziewczynom.

Wróciłem do ułamków, myśląc o tym, co powiedział Uchol. Może to nie było takie głupie? Naprawdę może być zabawnie trenować całą paczką. Na przerwie poszliśmy więc zapisać się do sekcji lekkoatletycznej. Imiona Miau i Mee już tam były. Teraz wystarczyło zrealizować plan Uchola.

Na obrazku widać siedzących Chrumasa i Uchola w szkolnej ławce. Mieliśmy ćwiczyć podczas przerw śniadaniowych, bo przecież nasz plan był tajny, i dziewczyny nie mogły się dowiedzieć, co robimy. To było poświęcenie – zostawić te wszystkie pyszne jabłka, marchewki i produkty mleczne rozdawane w ramach „Programu dla szkół”, którymi inni w tym czasie zajadali się w stołówce. My jednak  mieliśmy ważniejsze sprawy na głowie. Przede wszystkim musieliśmy poćwiczyć biegi. Nie spodziewałem się, że Uchol tak się przejmie. Doczytał teorię na temat biegania, i opowiedział nam, jak podczas treningów zwiększać szybkość. To miało sens. Oczami wyobraźni zobaczyłem, jak w czasie zawodów wbiegam pierwszy na metę, a oniemiały trener sprawdza, czy jego stoper nie ma usterki, bo mój wynik nie mieści się w jego skali. Potem olimpiada, wywiady i  złote medale.

Jednak rzeczywistość była trochę mniej kolorowa. Bo już na pierwszym tajnym treningu zauważyłem, że nie mam siły biegać, kiedy nie zjem drugiego śniadania. Mój wynik w biegu na sto metrów był kiepski, a Uchol tylko raz pobiegł na setkę, bo energia kompletnie z niego wyparowała.

– Jutro będzie lepiej – pocieszył mnie przyjaciel.

Na obrazku widać biegnącego Chrumasa i Uchola.Niestety nie było. Ani następnego dnia, ani podczas kolejnych treningów. Uprawianie sportu bez odpowiedniej diety to porażka. Mówię wam, nawet nie próbujcie.

Wczoraj mieliśmy pierwsze spotkanie na zajęciach z lekkiej atletyki. Wizja tryumfalnego bicia rekordu  w sprincie na sto metrów już dawno wywietrzała mi z głowy. Szczerze mówiąc, w ogóle nie miałem ochoty na bieganie. Uchol zacisnął zęby i nic nie mówił. Pewnie przełykał właśnie gorzką pigułkę porażki swojego genialnego planu. Kiedy przyszliśmy na boisko, stała tam spora grupka naszych kolegów i koleżanek czekających na trenera. Nigdzie nie było Mee i Miau. To było bardzo dziwne. Zagadnąłem więc Lisa Frisa, czy ich nie widział.

– Przecież przepisały się do sekcji rolkarzy, bo tam trening ma prowadzić jakiś nieziemski mistrz od rolek. Nie wiedzieliście o tym? – zapytał zdziwiony. 

Na następnej przerwie dziewczyny powiedziały nam, że lekkoatletyka jednak nie jest dla nich, a rolki to coś, co uwielbiają!  Zdecydowaliśmy więc z Ucholem, że lepiej jest rozwijać własne pasje, niż męczyć się w sekcji, która nas nie interesuje. Ja przepisałem się na kolarstwo, a Uchol – na judo.

Dzisiaj na przerwie śniadaniowej zjadłem wszystkie warzywa i owoce rozdawane w ramach „Programu dla szkół”. Musiałem nadrobić zaległości i nabrać energii potrzebnej do jazdy na rowerze. Trening ma się zacząć w przyszłym tygodniu. Już się nie mogę doczekać!

 

Zapraszamy do zapoznania się z naszymi innymi opowiadaniami "Pamiętnika Chrumasa". :)

 

do góry